Chcę
rzucić się, pobiec, zrobić cokolwiek. Muszę jej pomóc! Nate jednak mnie nie
puszcza. Łapie mnie za ramiona i trzyma mocno.
-Co ty robisz?! Musimy im pomóc, Nate, to nasi przyjaciele! –Mam w oczach
strach, jestem załamana. Rzucam się jak ryba, wyciągnięta z wody. Serce bije mi
mocno, wykończę się przez te nieustanne emocje. Chłopak patrzy mi prosto w
oczy.
-El…nic im się nie stanie…obiecuję ci to… -Co to wszystko ma do cholery
znaczyć?! Przecież raptem pół godziny temu planowaliśmy dokąd ruszymy,
pakowaliśmy się…jak oni mogli nas znaleźć?! W środku lasu?! Może zostawiłyśmy jakiś
ślad, jadąc tu samochodem…
-Chwila. Skąd ty możesz wiedzieć, czy im się coś stanie, czy nie?! A zresztą,
mam to gdzieś, puść mnie, chcę im pomóc! –Nate jeszcze chwilę patrzy na mnie z
bólem w oczach, a potem mnie puszcza. Od razu biegnę, prosto przed siebie,
szybko, żeby zdążyć im pomóc.
-Cindyy!! –Dziewczyna leży na ziemi, ma zamknięte oczy ale dookoła nie ma krwi.
Masa żołnierzy i ciężarówek. Wszyscy teraz patrzą na mnie, a ja biegnę do mojej
przyjaciółki.
-Rick! Jason! Gdzie są bliźniaczki?! - Nigdzie
nikogo z nich nie ma. Płaczę, i zanim zdążam wstać, słyszę strzał, i osuwam się
na ziemię koło nieprzytomnego ciała Cindy.
*
Kwiaty, wrzos, drzewo, łąka. Znów ciepły powiew wiatru. Pomarańczowa łuna
powoli zachodzi, ustępując miejsca rozgwieżdżonemu niebu. Jestem tu. Tym razem
zobaczę, kim jest osoba stojąca za drzewem.
-Elodie… -Ten sam ciepły szept woła mnie do siebie, zatrzymuję się przed
wierzbą płaczącą.
-Jestem. –Postać cała biała, lśniąca, zrobiona ze światła podchodzi bliżej, a
ja muszę mrużyć oczy, bo tak oślepia mnie jej blask. –Kim ty jesteś?
–Dostrzegam cień uśmiechu, przynajmniej tak mi się wydaję. Powoli przyzwyczajam
się do blasku. –Jesteś aniołem? Moją matką? –Nie odzywa się, tylko podchodzi
jeszcze bliżej i usiada, oparta plecami o drzewo.
-Tak i tak… -Serce bije mi mocno. Ostatnio nie daje mi spokoju. Nigdy nie
widziałam anioła. Moja matka…moja kochana mama….łzy napływają mi do oczu. Gdy
tylko pierwsza kropla upada na ziemię, mogę dostrzec postać. Jej oczy, włosy,
twarz, strój, wszystko…
-Mamo..! – Kobieta pokazuje mi miejsce obok siebie. Siadam i opieram głowę na
jej kolanach. Pod nami jest przepaść, za nami jest wielka, rozłożysta wierzba.
I nic więcej. Niebo gwałtownie pociemniało, a następnie zapełniło się
świecącymi punkcikami.
-Jakie znasz piosenki, moja droga Elodie…? –Jest głos jest taki lekki, taki
spokojny, głos z oddali.
-Nie znam żadnej…
-Nieprawda. –Głaszcze mnie po głowie i wpatrzona w księżyc, zaczęła śpiewać
anielskim głosem.
-„Popatrz, tam na łące,
przy drzewie jest wrzos.
Choć, bajkę ci opowiem,
Piękną niczym noc.
Usiądź tu, koło mnie,
Zamknij swoje oczy,
Milion gwiazd wokoło,
Sen twój przeuroczy.
Popatrz, widzisz gwiazdy?
Każda lśniącą bajkę ma…
Znów zaczęłam płakać, wsłuchując się w słowa tej kołysanki, która ostatnio
tak często nawiedza mnie we śnie. Dokańczam ją razem z mamą.
- … I gdy mnie nie będzie, - spójrz tam.
Bo jedną gwiazdą będę ja.”
Przytulam się do niej mocno i szlocham. Nie chcę, aby odeszła. Nigdy nie
chciałam…nie chciałam, aby wtedy utopiła się w tym jeziorku.
-Mamo, czy ja….nie żyję? –Jest mi smutno, że nigdy już nie zobaczę nikogo. Z
drugiej strony cieszę się, że nie muszę dłużej uczestniczyć w tej wojnie.
Kobieta nie odpowiada, tylko delikatnie kołysze nogami nad przepaścią. Jej
włosy delikatnie unoszone wiatrem, upodabniają się do gałęzi wierzby płaczącej.
Jest nią.
-Nie wolno ci się poddawać. Nigdy. –Oddycham głęboko i połykam słoną kroplę.
Słowa, które do mnie mówi nie brzmią, jak głos ludzki. To anioł w czystej
postaci. Światło. Dusza bez ciała.
-Jak tam jest..? –Podnoszę głowę i patrzę na nią. Ona jednak wciąż
zafascynowana spogląda na niebo.
-Tam na górze? Pięknie. To najwspanialsze miejsce. To raj… Zajęłam ci już
miejsce. Miejsce w raju, gdzie nie ma trosk, cierpień i łez…Elodie…nigdy nie
mogłaś sobie nawet wyobrazić czegoś tak cudownego.. –Uśmiech na jej twarzy jest
magiczny. Przypominam sobie jak o mnie dbała, jak uczyła mnie czytać, pisać,
jeździć na rowerze i wiele innych rzeczy. Kocham ją i cieszę się, że jest
szczęśliwa. W pewnym momencie z nieba spada gwiazda. Pokazuję ją mamie, jednak
nie mogę wymyślić żadnego życzenia. No bo, czy umarli mogą mieć jeszcze jakieś
marzenia? Po chwili gwiazda powiększa się, aż kształtem przypomina człowieka.
Zbliża się do nas i gdy tylko rozpoznaję tego kogoś –zamieram zszokowana. Łzy
już nie gromadzą się w oczach, tyko rzewnie leją się na ziemię. Osoba tymczasem
obejmuje mamę ramieniem i całuje ją w policzek czule mnie obserwując.
-Tato..! Czyli jednak zginąłeś…! –Nie mogę nic z siebie więcej wydusić.
Mężczyzna otoczony świetlistą otoczką głaszcze mnie po policzku.
-Córeczko…Nie słyszałaś, co mama mówiła..? Jestem teraz w raju. Jestem
szczęśliwy…ty też będziesz.
-Ja…zo-zostałam sama…zupełnie sama…Co ja mam…
Mama poważnieje. Spogląda mi prosto w oczy i z czułością mówi:
-Kochanie, nigdy, ale to nigdy nie byłaś sama. I nie będziesz…Wcześniej miałaś
nas…teraz masz Cindy, Ricka, Jasona i resztę twoich wspaniałych przyjaciół…!
Gdy ty rozmawiasz teraz z nami, oni płaczą za tobą, ich serca rozdzierają się
na pół i błagają cię, abyś do nich wróciła…Nigdy nie byłaś sama…
Oczy mam już całe czerwone od łez, raz po raz pociągam nosem. To tak wiele na
raz…
-A medalion? Co jest w środku..? Tata i ja…nigdy nie mogliśmy go otworzyć…
Uśmiech znów zagościł na twarzy mojej matki. Obejmuje mnie ramieniem, jej
srebrzyste włosy utkane z wody i gwiazd sływają mi na ramiona, gdy schyla się i
szepcze:
-Gdy będziesz naprawdę potrzebować, dowiesz się wszystkiego…A teraz zastanów
się, czy jesteś już gotowa, by do nas dołączyć, czy wrócisz i pomożesz swoim
przyjaciołom… -Dopiero teraz spostrzegam, że z mojego lewego boku krew wypływa
litrami. Zaczynam odczuwać ból, muszę przyłożyć rękę, aby organy i reszta moich
wnętrzności nie wypłynęła na zewnątrz. Oddycham szybko, staram się zrobić
cokolwiek.. Rodzice robią się coraz mniej wyraźni.
-Proszę..! Pomóżcie..! –Krzyczę, płaczę, tamuję krew. Nagle…czuję zimny dotyk
palców i rana gwałtownie znika. Wszystko robi się coraz bielsze, wierzba znika,
a rodzice stoją i machają do mnie. Krzyczę „Kocham was!” zanim zupełnie znikają
i wydaje mi się, że usłyszałam „my ciebie też. Czekamy.”. I nic więcej, bo całe
światło znika a przed oczami mam tylko ciemność.
*
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
P.S. Chcę tylko dodać, iż zmieniłam postać Nate'a w kategorii "Bohateriowie"
Dziękuję ;3
Naprawdę szybko dodajesz rozdziały (swoją drogą ja też dodałam nowy http://wszedziemarnosc.blogspot.com/) . Jak zawsze piszesz genialnie, wciągająco... Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Aroosa Ens Black
Super opowieść przeczytałam wszystko :)) i czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://muffi-life.blogspot.com nowy blog :33
świetne, ;3
OdpowiedzUsuń*Ps. jak napiszesz książkę, z chęcią ją kupię.;)
OdpowiedzUsuńŚwietne, jak zwykle ;) Ale czuję niedosyt że tak krótko :(
OdpowiedzUsuńKocham.
Nika
łaał :o zaj..iście piszesz ! :*
OdpowiedzUsuńprzeczytałam jeden rozdział przeczytam wszystkie :*
troszkę krótko ale nie przeszkadza . świetnie ! :)
Zajebiste ♥ i strasznie szybko dodajesz rozdziały :D Mam nadzieję, że będzie tak dalej, bo to jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńHej, świetne opowiadanie. Miło się je czyta! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie, gdzie udzielam porad jak za małe pieniądze ubrać się jak gwiazda.
Aktualnie trwa konkurs: http://jak-gwiazda.blogspot.com/2013/09/konkurs-z-sashka.html