Ciągnące
się w nieskończoność, identyczne korytarze, prowokują swoją nienaganną
czystością i bielą. Raz po raz ktoś ubrany w kitel, przechodzi z jednej strony
korytarza na drugą. Nawet gdybym mocno się starała, nie uda mi się wrócić z
powrotem do mojego pokoju. Patrzę z podziwem, jak Jason skręca to w jeden, to w
drugi zakręt, nawet przez chwilę się nie wahając. Idzie szybkim tempem, co
sprawia, że dogonienie go w butach na obcasie, nie jest takie proste.
-Poczekaj! –Krzyczę, ale on nie reaguje. Idzie wciąż, patrząc prosto przed
siebie. Napada mnie złość. –Słuchaj, nie sądzę, żeby zwiększone tempo coś ci
dało, skoro i tak będziesz musiał być przy mnie dwadzieścia cztery godziny na
dobę! Możesz sobie w końcu darować?!
Czeka chwilę, po czym zaciska ręce w pięści i odwraca się do mnie.
-Masz rację. Ale, nawet jak zwolnię, wiedz, że wleczesz się wolniej niż moja
babcia.
Doganiam go, i po jakimś czasie w końcu docieramy na miejsce.
-Pokój 343. Rodzina dowódcy Smitha. Zapraszam, księżniczko. – Zazwyczaj określenie
„księżniczka” jest miłe, ale teraz wiem, że Jason nazywa mnie tak, aby mnie
obrazić, i pokazać, że jestem rozpuszczoną lalą. Co on może o mnie wiedzieć… Lekko
pukam do drzwi, w których, po jakimś czasie ukazuje się starsza kobieta. Jest niska,
a cała jej twarz, pokryta jest gęstą siecią zmarszczek. Mimo swojego wieku,
sprawia wrażenie zadowolonej. Wciąż się uśmiechając, pokazuje nam ręką, abyśmy
weszli do środka. Wnętrze nie różni się prawie od mojego pokoju, z jednym
wyjątkiem – łóżka są dwa, nie jedno, i na jednym z nich bawi się mały
chłopczyk. Zapewne syn dowódcy. Kocham takie małe dzieci. Przez myśl przechodzi
mi mała, biedna, bezdomna dziewczynka, którą często mijam na ulicy w drodze do
szkoły…przynajmniej mijałam… Od razu zbliżam się do dziecka i bawię się z nim.
Widzę w jego oczach, że również mnie pokochał. To tylko mały chłopiec, którego ojciec
nie ma dla niego czasu. Z panią Smith równie miło mi się gawędziło, czego nie
mogę powiedzieć o wiecznie naburmuszonym Jasonie. Wypijamy herbatkę, i
wychodzimy dalej. Następny pokój jest znacznie bliżej. Gdy otwieram drzwi,
doznaję szoku. Dwie dziewczyny, mające około 16 lat, siedzą sobie na różowych
kołdrach. No…różowych. To jakiś kolor. Przez tyle czasu widziałam dookoła tylko
biel i metal, że jakikolwiek innym kolor, w dodatku tak intensywny, zwala mnie
z nóg. Gdy już się otrząsam, naprzeciw wychodzi mi pulchna kobieta w kolorowej
sukience. „Kolorowej” to mało powiedziane. To jest tak, jakby ktoś zszył dywan
perski, kawałek łączki i tęczę razem, następnie pochlapał każdym kolorem farby,
wyciął z tego sukienkę i na koniec związał to kolorowymi wstążeczkami. Wchodzę
do pokoju, tym razem sama, jednak spędzam tu mniej czasu, niż u staruszki,
ponieważ rozmowy o najnowszych kolorach, występach gwiazd popu i rodzaju
szminki nie za bardzo mnie ciekawią.
-Piękny medalion, skarbie. Czy to nowa kolekcja Pandory? A suknię masz wprost
obłędną, chociaż ja dodałabym do niej troszeczkę więcej kolorków. –Na pulchnej
twarzy kobiety ani na chwilę nie znika uśmiech. Dziewczynki są bardziej
zainteresowane swoimi magazynami dla nastolatek, więc tylko przelotnie rzucają
mi „cześć”. Mówię, że miło się rozmawiało i chętnie odwiedzę ich znowu, w myślach
jednak robię na numerze ich pokoju krzyżyk. W drodze do następnej rodziny pytam
Jasona, dlaczego nie wszedł ze mną.
-Wiesz, pani Tinkbell jest bardzo urocza i w ogóle…ale wciąż próbuje mnie zeswatać
z którąś ze swoich córek, co już „lekko” zaczyna mnie irytować. –Pociera dłonią
tył głowy i uśmiecha się z zakłopotaniem. Teraz dostrzegłam, że jest blondynem.
Ciekawie.
-Ha ha ha, a co, nie kręcą cię takie śliczne, kolorowe dziewczyny? –Uśmiecham się,
jakbym nigdy nie nienawidziła tego dupka.
-Zacznijmy od tego, że nie kręcą mnie dwunastolatki. Poza tym, w całości oddaję
swoje życie służbie za ojczyznę. –Wyprostował się, podniósł głowę, i zaczął
udawać marsz zawodowego żołnierza, w taki sposób, że zaczęłam delikatnie
chichotać. Jason również się uśmiecha i kontynuuje:
-Wyobrażasz sobie, że codziennie przychodziłbym do pani Tinkbell, i popijając
herbatkę wybierałbym kolorowe garnitury z kolekcji „Gorąca moda 2013” ? –Właśnie
to zrobiłam, i na widok Jasona w garniturze w kolorze sukni pani Tinkbell,
siedzącego przy malutkim różowym stoliku, wybuchnęłam śmiechem. Śmialiśmy się,
i żartowaliśmy aż do kolejnego pokoju. Już w lepszych nastrojach witamy się z
Cindy, osiemnastoletnią dziewczyną, spędzającą cały czas na czytanie książek.
Mówi nam, że to jedyne, co zostało jej po normalnym życiu. Gdy czyta, nie czuje
że jest w tajnej bazie wojskowej, że trwa wojna. Jest tylko ona, i główni
bohaterowie danej książki. Mam tak samo, więc już czuję, że ją polubię. Tak
samo jak ja, ma pokój tylko dla siebie. Długo rozmawiamy, i rozmawiamy o
wszystkim. Nawet nie zauważyłam, że mija tyle godzin. Spostrzegam, że Jason
rozmawia z jakimś brunetem w wojskowym wdzianku. Gdy widzi, że im się
przypatruję, podchodzi do mnie.
-To jest Rick, mój kumpel. On też ma jakże interesujące zadanie, pilnowania córki
ważnej szychy. Rick, to jest…
-Elodie. – Z uśmiechem podaję mu rękę. –Mam na imię Elodie. Bardzo miło mi cię
poznać. –Chłopak zamiast odwzajemnić podanie ręki, ujął ją i pocałował.
Następnie wysyła mi szarmancki uśmiech i mówi:
-Panno Elodie, jest mi niezmiernie miło panią poznać. –Po czym dodaje do
Jasona. – Nie wydaje się taka zarozumiała, jak stwierdziłeś. Ale miałeś rację –jest
śliczna. –Mruga do mnie, po czym upada na ziemię, od niespodziewanego ataku
Jasona. Popychają się przez chwilę, po czym z uśmiechem wracają do nas.
-Chłopcy… -Mówi Cindy, i kiwa głową w dezaprobacie. Ja również ich nie
rozumiem. Raz się biją, a potem jak gdyby nigdy nic, znowu są przyjaciółmi.
Potem wszyscy przez chwilę się śmiejemy i wychodzimy.
-Pa Cindy! Cześć Rick! Niedługo wpadniemy do was znowu! –Macham im, idąc już
korytarzem.
-Na razie! Zawsze będziecie tu mile widziani! – I oni nas żegnają, po czym
znikamy za zakrętem. Idziemy z wielkimi bananami na twarzach, po czym rzucam:
-To kogo teraz odwiedzamy?
Uśmiech na twarzy Jasona od razu zniknął, jego miejsce zastąpił dobrze mi
znany, kamienny wyraz twarzy. Nie odpowiedział
mi na pytanie, a ja przypominam sobie, co mówił Rick.
-Uważasz, że jestem zarozumiała i …ładna? –Chłopak wciąż nie odpowiada, więc i
ja w końcu się zamykam, i także idę dalej w milczeniu. Po paru minutach, Jason chłodno
mówi: -Jesteśmy. Pokój 701. Nate Waller. –Drzwi się otwierają, i zaniemawiam. Śliczny,
ciemnowłosy chłopak patrzy na mnie oczami w kolorze rajskiego nieba, a gdy się
uśmiecha, odsłania rząd śnieżnobiałych zębów. Ma koszulę w czarno-czerwoną
kratkę, która świetnie pasuje do jego włosów i spodni. W naszej szkole, już
miałby co najmniej dwieście adoratorek. Jedną rękę trzyma w kieszeni spodni, a
drugą położył na klamce.
-Witaj! To ty musisz być tą śliczną Elodie, córką pana Blake’a? –Wyciąga rękę z
kieszeni i wskazuje nam, abyśmy weszli do środka. Nie odzywam się, bo wciąż łapczywie
pochłaniam każdy centymetr jego ciała.
-Elodie, ja będę czekał na zewnątrz. Pospiesz się, dobrze? –Jason spochmurniał
jeszcze bardziej, niż na początku.
-Ale jak to, Jasonie, nie zostaniesz z nami? Poza tym, gdzie ci się tak spieszy?
Nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę, że możesz być z tak piękną dziewczyną tyle
czasu. –Uśmiechnął się ponownie, siadając na krześle naprzeciw mnie. –Jednak,
skoro chcesz wyjść, to ja nie będę cię zatrzymywał. –Wciąż patrzy na mnie
błękitnymi, świecącymi oczami. Jason tylko spojrzał na mnie przelotnie, i
wyszedł.
-Skąd jesteś, księżniczko? – Mówi spokojnym, słodkim tonem. Mój mózg budzi się,
i orientuje się, że powinnam na to pytanie odpowiedzieć.
-Brownsley. Małe miasteczko, gdzie ciągle pada deszcz. A ty?
-Hmm..? Och, wybacz, po prostu nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Wyglądasz,
jakbyś nie była z tego świata. –Chyba się czerwienię, w każdym razie na pewno
robi mi się cieplej. –Jestem z Nowego Jorku, ale razem z mamą już od dłuższego
czasu mieszkamy w tym miejscu. Co o nim sądzisz?
-Tu jest… -Nie wiem, co powiedzieć, aby nie go nie urazić. - ..biało. –Chłopak uśmiecha
się i kiwa głową.
-Tak, tak, bardzo biało. Oprócz pokoju rodziny Trinkbell, rzecz jasna. –
Rozmawiamy jeszcze godzinę, po czym do pokoju wchodzi Jason.
-Dobrze, jest już dosyć późno i uważam, że powinniśmy już iść. –Patrzy na Nate’a.
–Elodie pewnie chce odpocząć po całym dniu zwiedzania.
Nate powoli zwleka się z krzesła.
-Masz rację, Jasonie. Było mi niezmiernie miło cię poznać, droga Elodie. Mam
nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy. –Całuje mnie w policzek na pożegnanie.
Przechodzę parę kroków przez pokój, co musiało wyglądać śmiesznie, ponieważ mam
tak bardzo obolałe nogi od tych szpilek. Nate to zauważył, uśmiecha się, i mówi
tylko:
-Zdejmij je.
Patrzę na niego zdezorientowana. On uśmiecha się jeszcze bardziej.
-No dalej, zdejmij je. Przecież widzę, jak muszą cię boleć nogi. Poza tym tutaj
wszystko jest tak czyste, że na pewno nic sobie nie zrobisz idąc boso.
I rzeczywiście ściągam buty. Och, o wiele lepiej.
-Do zobaczenia. – Chłopak z powrotem włożył rękę do kieszeni i kiwnął głową na
pożegnanie do Jasona.
Zdążam tylko powiedzieć „Do widzenia Nate”, bo Jason za rękę wyprowadził mnie z
pokoju. Nie odezwał się aż do końca drogi. Dopiero, gdy stoimy przed moimi
drzwiami, odzywa się.
-Jutro z samego rana do ciebie przyjdę. Prawdopodobnie jutro znów będziemy się
włóczyć po bazie…W każdym razie, dobranoc.
-Kolorowych snów, Jasonie. –Uśmiecham się do niego. Przez chwilę zdawał się nad
czymś zastanawiać, ale potem tylko odwzajemnił uśmiech i odszedł.
A mnie znów śniła się kołysanka.
OMG! Świetne!
OdpowiedzUsuńOO.. To takie.. fajne gdy dziewczyna i to w szpilkach chce dogonić chłopca ( jak na początku)
Czekam na 6!
http://scary-story-scary.blogspot.com
Ejj.. Jak Ciebie zaobserwować, bo ty na swoim blogu nie masz czegoś takiego jak dodaj do obserwatorów albo jak wchodzę na Twój profil nie ma czegoś takiego, obserwuj. Jak? ;*
UsuńOj, moja droga, nie mam pojęcia :P Niby dodałam coś teraz...sprawdź po boku bloga, a jak dalej się nie będzie dało...w każdym razie, spróbuję coś wymyśleć ;)
UsuńPozdrawiam :3
Muszę tu zaglądać częściej, super piszesz! :)
OdpowiedzUsuńamaranth14.blogspot.com
Fajnie piszesz, będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńcoconutcorne.blogspot.com Zapraszam ;)
Masz talent sama chciała bym taki posiadać . Ciekawią mnie dalsze części ;) Mam nadzieję że odwdzięczysz się miłym komentarzem na moim blogu : http://vicki-chanel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie + obserwacja za obserwacje ?
I mam ogromną prośbę kilkniesz w baner vintageshop u mnie na blogu .?
dariia-darria.blogspot.com
świetnie napisane.. bardzo przyjemnie się czyta.. na pewno jeszcze nie raz tu wrócę ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
MASZ TALENT :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie + obserwacja za obserwacje ?
I mam ogromną prośbę kilkniesz w baner vintageshop u mnie na blogu .?
dariia-darria.blogspot.com
wow super piszesz!
OdpowiedzUsuńKochana moge miec do Ciebie przysluge?
Czy mozesz kliknac na baner sheinside u mnie na blohu? z gory strasznie Ci dziekuje!
a co powiesz na wzajemna obserwacje?
Pewnie, chętnie kliknę ;)
UsuńOkej, możemy zaobserwować :)
Dziękuję ;3
świetne.
OdpowiedzUsuń