piątek, 13 września 2013

~Rozdział 5

Ciągnące się w nieskończoność, identyczne korytarze, prowokują swoją nienaganną czystością i bielą. Raz po raz ktoś ubrany w kitel, przechodzi z jednej strony korytarza na drugą. Nawet gdybym mocno się starała, nie uda mi się wrócić z powrotem do mojego pokoju. Patrzę z podziwem, jak Jason skręca to w jeden, to w drugi zakręt, nawet przez chwilę się nie wahając. Idzie szybkim tempem, co sprawia, że dogonienie go w butach na obcasie, nie jest takie proste.
-Poczekaj! –Krzyczę, ale on nie reaguje. Idzie wciąż, patrząc prosto przed siebie. Napada mnie złość. –Słuchaj, nie sądzę, żeby zwiększone tempo coś ci dało, skoro i tak będziesz musiał być przy mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę! Możesz sobie w końcu darować?!
Czeka chwilę, po czym zaciska ręce w pięści i odwraca się do mnie.
-Masz rację. Ale, nawet jak zwolnię, wiedz, że wleczesz się wolniej niż moja babcia.
Doganiam go, i po jakimś czasie w końcu docieramy na miejsce.
-Pokój 343. Rodzina dowódcy Smitha. Zapraszam, księżniczko. – Zazwyczaj określenie „księżniczka” jest miłe, ale teraz wiem, że Jason nazywa mnie tak, aby mnie obrazić, i pokazać, że jestem rozpuszczoną lalą. Co on może o mnie wiedzieć… Lekko pukam do drzwi, w których, po jakimś czasie ukazuje się starsza kobieta. Jest niska, a cała jej twarz, pokryta jest gęstą siecią zmarszczek. Mimo swojego wieku, sprawia wrażenie zadowolonej. Wciąż się uśmiechając, pokazuje nam ręką, abyśmy weszli do środka. Wnętrze nie różni się prawie od mojego pokoju, z jednym wyjątkiem – łóżka są dwa, nie jedno, i na jednym z nich bawi się mały chłopczyk. Zapewne syn dowódcy. Kocham takie małe dzieci. Przez myśl przechodzi mi mała, biedna, bezdomna dziewczynka, którą często mijam na ulicy w drodze do szkoły…przynajmniej mijałam… Od razu zbliżam się do dziecka i bawię się z nim. Widzę w jego oczach, że również mnie pokochał. To tylko mały chłopiec, którego ojciec nie ma dla niego czasu. Z panią Smith równie miło mi się gawędziło, czego nie mogę powiedzieć o wiecznie naburmuszonym Ja
sonie. Wypijamy herbatkę, i wychodzimy dalej. Następny pokój jest znacznie bliżej. Gdy otwieram drzwi, doznaję szoku. Dwie dziewczyny, mające około 16 lat, siedzą sobie na różowych kołdrach. No…różowych. To jakiś kolor. Przez tyle czasu widziałam dookoła tylko biel i metal, że jakikolwiek innym kolor, w dodatku tak intensywny, zwala mnie z nóg. Gdy już się otrząsam, naprzeciw wychodzi mi pulchna kobieta w kolorowej sukience. „Kolorowej” to mało powiedziane. To jest tak, jakby ktoś zszył dywan perski, kawałek łączki i tęczę razem, następnie pochlapał każdym kolorem farby, wyciął z tego sukienkę i na koniec związał to kolorowymi wstążeczkami. Wchodzę do pokoju, tym razem sama, jednak spędzam tu mniej czasu, niż u staruszki, ponieważ rozmowy o najnowszych kolorach, występach gwiazd popu i rodzaju szminki nie za bardzo mnie ciekawią.
-Piękny medalion, skarbie. Czy to nowa kolekcja Pandory? A suknię masz wprost obłędną, chociaż ja dodałabym do niej troszeczkę więcej kolorków. –Na pulchnej twarzy kobiety ani na chwilę nie znika uśmiech. Dziewczynki są bardziej zainteresowane swoimi magazynami dla nastolatek, więc tylko przelotnie rzucają mi „cześć”. Mówię, że miło się rozmawiało i chętnie odwiedzę ich znowu, w myślach jednak robię na numerze ich pokoju krzyżyk. W drodze do następnej rodziny pytam Jasona, dlaczego nie wszedł ze mną.
-Wiesz, pani Tinkbell jest bardzo urocza i w ogóle…ale wciąż próbuje mnie zeswatać z którąś ze swoich córek, co już „lekko” zaczyna mnie irytować. –Pociera dłonią tył głowy i uśmiecha się z zakłopotaniem. Teraz dostrzegłam, że jest blondynem. Ciekawie.
-Ha ha ha, a co, nie kręcą cię takie śliczne, kolorowe dziewczyny? –Uśmiecham się, jakbym nigdy nie nienawidziła tego dupka.
-Zacznijmy od tego, że nie kręcą mnie dwunastolatki. Poza tym, w całości oddaję swoje życie służbie za ojczyznę. –Wyprostował się, podniósł głowę, i zaczął udawać marsz zawodowego żołnierza, w taki sposób, że zaczęłam delikatnie chichotać. Jason również się uśmiecha i kontynuuje:
-Wyobrażasz sobie, że codziennie przychodziłbym do pani Tinkbell, i popijając herbatkę wybierałbym kolorowe garnitury z kolekcji „Gorąca moda 2013” ? –Właśnie to zrobiłam, i na widok Jasona w garniturze w kolorze sukni pani Tinkbell, siedzącego przy malutkim różowym stoliku, wybuchnęłam śmiechem. Śmialiśmy się, i żartowaliśmy aż do kolejnego pokoju. Już w lepszych nastrojach witamy się z Cindy, osiemnastoletnią dziewczyną, spędzającą cały czas na czytanie książek. Mówi nam, że to jedyne, co zostało jej po normalnym życiu. Gdy czyta, nie czuje że jest w tajnej bazie wojskowej, że trwa wojna. Jest tylko ona, i główni bohaterowie danej książki. Mam tak samo, więc już czuję, że ją polubię. Tak samo jak ja, ma pokój tylko dla siebie. Długo rozmawiamy, i rozmawiamy o wszystkim. Nawet nie zauważyłam, że mija tyle godzin. Spostrzegam, że Jason rozmawia z jakimś brunetem w wojskowym wdzianku. Gdy widzi, że im się przypatruję, podchodzi do mnie.
-To jest Rick, mój kumpel. On też ma jakże interesujące zadanie, pilnowania córki ważnej szychy. Rick, to jest…
-Elodie. – Z uśmiechem podaję mu rękę. –Mam na imię Elodie. Bardzo miło mi cię poznać. –Chłopak zamiast odwzajemnić podanie ręki, ujął ją i pocałował. Następnie wysyła mi szarmancki uśmiech i mówi:
-Panno Elodie, jest mi niezmiernie miło panią poznać. –Po czym dodaje do Jasona. – Nie wydaje się taka zarozumiała, jak stwierdziłeś. Ale miałeś rację –jest śliczna. –Mruga do mnie, po czym upada na ziemię, od niespodziewanego ataku Jasona. Popychają się przez chwilę, po czym z uśmiechem wracają do nas.
-Chłopcy… -Mówi Cindy, i kiwa głową w dezaprobacie. Ja również ich nie rozumiem. Raz się biją, a potem jak gdyby nigdy nic, znowu są przyjaciółmi. Potem wszyscy przez chwilę się śmiejemy i wychodzimy.
-Pa Cindy! Cześć Rick! Niedługo wpadniemy do was znowu! –Macham im, idąc już korytarzem.
-Na razie! Zawsze będziecie tu mile widziani! – I oni nas żegnają, po czym znikamy za zakrętem. Idziemy z wielkimi bananami na twarzach, po czym rzucam:
-To kogo teraz odwiedzamy?
Uśmiech na twarzy Jasona od razu zniknął, jego miejsce zastąpił dobrze mi znany, kamienny wyraz twarzy.  Nie odpowiedział mi na pytanie, a ja przypominam sobie, co mówił Rick.
-Uważasz, że jestem zarozumiała i …ładna? –Chłopak wciąż nie odpowiada, więc i ja w końcu się zamykam, i także idę dalej w milczeniu. Po paru minutach, Jason chłodno mówi: -Jesteśmy. Pokój 701. Nate Waller. –Drzwi się otwierają, i zaniemawiam. Śliczny, ciemnowłosy chłopak patrzy na mnie oczami w kolorze rajskiego nieba, a gdy się uśmiecha, odsłania rząd śnieżnobiałych zębów. Ma koszulę w czarno-czerwoną kratkę, która świetnie pasuje do jego włosów i spodni. W naszej szkole, już miałby co najmniej dwieście adoratorek. Jedną rękę trzyma w kieszeni spodni, a drugą położył na klamce.
-Witaj! To ty musisz być tą śliczną Elodie, córką pana Blake’a? –Wyciąga rękę z kieszeni i wskazuje nam, abyśmy weszli do środka. Nie odzywam się, bo wciąż łapczywie pochłaniam każdy centymetr jego ciała.
-Elodie, ja będę czekał na zewnątrz. Pospiesz się, dobrze? –Jason spochmurniał jeszcze bardziej, niż na początku.
-Ale jak to, Jasonie, nie zostaniesz z nami? Poza tym, gdzie ci się tak spieszy? Nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę, że możesz być z tak piękną dziewczyną tyle czasu. –Uśmiechnął się ponownie, siadając na krześle naprzeciw mnie. –Jednak, skoro chcesz wyjść, to ja nie będę cię zatrzymywał. –Wciąż patrzy na mnie błękitnymi, świecącymi oczami. Jason tylko spojrzał na mnie przelotnie, i wyszedł.
-Skąd jesteś, księżniczko? – Mówi spokojnym, słodkim tonem. Mój mózg budzi się, i orientuje się, że powinnam na to pytanie odpowiedzieć.
-Brownsley. Małe miasteczko, gdzie ciągle pada deszcz. A ty?
-Hmm..? Och, wybacz, po prostu nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Wyglądasz, jakbyś nie była z tego świata. –Chyba się czerwienię, w każdym razie na pewno robi mi się cieplej. –Jestem z Nowego Jorku, ale razem z mamą już od dłuższego czasu mieszkamy w tym miejscu. Co o nim sądzisz?
-Tu jest… -Nie wiem, co powiedzieć, aby nie go nie urazić. - ..biało. –Chłopak uśmiecha się i kiwa głową.
-Tak, tak, bardzo biało. Oprócz pokoju rodziny Trinkbell, rzecz jasna. – Rozmawiamy jeszcze godzinę, po czym do pokoju wchodzi Jason.
-Dobrze, jest już dosyć późno i uważam, że powinniśmy już iść. –Patrzy na Nate’a. –Elodie pewnie chce odpocząć po całym dniu zwiedzania.
Nate powoli zwleka się z krzesła.
-Masz rację, Jasonie. Było mi niezmiernie miło cię poznać, droga Elodie. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy. –Całuje mnie w policzek na pożegnanie. Przechodzę parę kroków przez pokój, co musiało wyglądać śmiesznie, ponieważ mam tak bardzo obolałe nogi od tych szpilek. Nate to zauważył, uśmiecha się, i mówi tylko:
-Zdejmij je.
Patrzę na niego zdezorientowana. On uśmiecha się jeszcze bardziej.
-No dalej, zdejmij je. Przecież widzę, jak muszą cię boleć nogi. Poza tym tutaj wszystko jest tak czyste, że na pewno nic sobie nie zrobisz idąc boso.
I rzeczywiście ściągam buty. Och, o wiele lepiej.
-Do zobaczenia. – Chłopak z powrotem włożył rękę do kieszeni i kiwnął głową na pożegnanie do Jasona.
Zdążam tylko powiedzieć „Do widzenia Nate”, bo Jason za rękę wyprowadził mnie z pokoju. Nie odezwał się aż do końca drogi. Dopiero, gdy stoimy przed moimi drzwiami,  odzywa się.
-Jutro z samego rana do ciebie przyjdę. Prawdopodobnie jutro znów będziemy się włóczyć po bazie…W każdym razie, dobranoc.
-Kolorowych snów, Jasonie. –Uśmiecham się do niego. Przez chwilę zdawał się nad czymś zastanawiać, ale potem tylko odwzajemnił uśmiech i odszedł.
A mnie znów śniła się kołysanka.

12 komentarzy:

  1. OMG! Świetne!
    OO.. To takie.. fajne gdy dziewczyna i to w szpilkach chce dogonić chłopca ( jak na początku)
    Czekam na 6!
    http://scary-story-scary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejj.. Jak Ciebie zaobserwować, bo ty na swoim blogu nie masz czegoś takiego jak dodaj do obserwatorów albo jak wchodzę na Twój profil nie ma czegoś takiego, obserwuj. Jak? ;*

      Usuń
    2. Oj, moja droga, nie mam pojęcia :P Niby dodałam coś teraz...sprawdź po boku bloga, a jak dalej się nie będzie dało...w każdym razie, spróbuję coś wymyśleć ;)
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Muszę tu zaglądać częściej, super piszesz! :)
    amaranth14.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszesz, będę zaglądać.
    coconutcorne.blogspot.com Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent sama chciała bym taki posiadać . Ciekawią mnie dalsze części ;) Mam nadzieję że odwdzięczysz się miłym komentarzem na moim blogu : http://vicki-chanel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz talent do pisania :)


    Zapraszam do mnie + obserwacja za obserwacje ?
    I mam ogromną prośbę kilkniesz w baner vintageshop u mnie na blogu .?
    dariia-darria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie napisane.. bardzo przyjemnie się czyta.. na pewno jeszcze nie raz tu wrócę ^^

    zapraszam do mnie ;)
    http://anuula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. MASZ TALENT :D

    Zapraszam do mnie + obserwacja za obserwacje ?
    I mam ogromną prośbę kilkniesz w baner vintageshop u mnie na blogu .?
    dariia-darria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. wow super piszesz!

    Kochana moge miec do Ciebie przysluge?

    Czy mozesz kliknac na baner sheinside u mnie na blohu? z gory strasznie Ci dziekuje!

    a co powiesz na wzajemna obserwacje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, chętnie kliknę ;)
      Okej, możemy zaobserwować :)
      Dziękuję ;3

      Usuń