poniedziałek, 9 września 2013

~Rozdział 1

Przez szpetne ulice miasta, delikatny podmuch wiatru popędza przechodniów. Resztki zieleni w postaci paru drzewek, kryją się i nikną w cieniu potężnych budynków. Raz na godzinę na szarym niebie przelatuje, to jakiś samolot, to helikopter. Mimo wczesnej godziny, wokół rozlega się szum aut, krzyki przechodniów i warkoty silników. Słupy informacyjne oraz latarnie uliczne, szczelnie pokryte są plakatami propagandowymi. „Nowa Era, Nowej Republiki”. Brzmi tak pokojowo. Już jutro wieczorem odbędą się ostatnie głosowania. Choć są nie potrzebne, bo już ludzie w całości powierzyli swoje życie Republice Nowej Ery. Kolejny silniejszy już podmuch wiatru, uderza na mnie z całą mocą. Zaciskam oczy, chwytam mocniej torbę i brnę dalej do przodu. Ciemne chmury gromadzą się na niebie, tworząc mroczną zasłonę słońca. Jak na koniec lata, pogoda jest wręcz okropna. Równoważna z moim nastrojem.  Czuję, że to będzie zły dzień. Czułam tak już od rana, gdy kilka kropel kawy upadło na moją czyściutką, a co najważniejsze, białą, koszulę. Ze złością cisnęłam ją do pralki. Nienawidzę tych przebieranek. Dlaczego z pierwszego dnia szkoły, wszyscy robią takie zamieszanie. Z westchnieniem kieruję wzrok na za dużą koszulę taty. Mam nadzieję, że nie będzie zły, że ją pożyczyłam.  Ach, przecież jego i tak nigdy nie ma w domu. Nawet nie zauważy braku jednego ubrania. Mijając kolejny zapełniony po brzegi przystanek, zauważam biedną, samotną dziewczynkę. Nie zastanawiając się dłużej, ściągam szalik i owijam wokół jej szyi. Z ciepłym uśmiechem wręczam jej do zmarzniętych rącze parę monet.
-Trzymaj się, mała.
Dziecko obdarza mnie najpiękniejszym na świecie promiennym uśmiechem, kłania się lekko i biegnie w stronę piekarni. Z zadowoleniem, wracam z powrotem na chodnik. Nie minęła minuta, a już muszę biec w ucieczce przed deszczem. Natarczywe krople wody uświadamiają mnie, że dziś nie mogę mieć dobrego humoru. Robię coraz większe kroki, raz po raz trafiając nogą w kałużę. Mijam samochody, latarnie i tłumy przechodniów z parasolami, aż docieram do budynku liceum.  Korytarze, klasy i przejścia wypełnione są znudzonymi ludźmi. Próbuję w tym tłumie wyszukać znane mi twarze. A raczej twarz. Nie cieszę się zbytnią popularnością, co w sumie wychodzi mi na plus. Nie lubię ludzi. Są tacy sztuczni i przeciętni. Nadużywają słowa „miłość”. Ale co ja, taka ponura dziewczyna bez emocji mogę o tym wiedzieć?  Siadam koło Jenny, która jest tak samo odizolowana od innych jak ja, i wyciągam książkę z torby.

„…A wtedy chwycił mnie w swoje silne ramiona, przyciągnął bliżej, i nie zważając na otaczający nas chaos, zatopił ręce w moich włosach, następnie zsunął je na policzki czekał na moją reakcję. A ja, próbując przypomnieć sobie, jak się oddycha, tonęłam w jego głębokich, ciemnych jak noc oczach. Policzki płonęły mi żywym ogniem, brzuch rozsadzało od środka miliony motyli. Nogi drżały w napięciu przed tym co zaraz się stanie. Pochylił się bliżej. Delikatnie, jakbym była z porcelany, dotknął palcami moich warg. Gorących warg. Uśmiechnął się słodko. Głowa eksplodowała mi od środka. Czułam się tak, jakbym zażyła co najmniej pięć tabletek narkotyków. Serce, wiem że jesteś. Biło jak oszalałe, chcąc wyskoczyć. Opuściłam powieki…”

-Panno Blake! Czy mogłaby mnie pani zaszczycić swoją uwagą?! Konfiskuję tą książkę. – ostry głos naszego wychowawcy przywraca mnie do rzeczywistości. „Oczywiście, przepraszam.” Odpowiadam, ale serce krzyczy „Ty tępy idioto! Musiałeś akurat w takim momencie?!”. Patrzę jak odchodzi z moją nowiutką książką w stronę swojego biurka. Jen wysyła mi krzepiące spojrzenie. Obie nie znosimy pana Bromptona, ale nie tylko jego. Jeśli już rozmawiam z kimś z naszej klasy, to tylko z Jenną.
-Jak już mówiłem, w tym roku szkolnym zajęcia będą trochę… krótsze niż rok temu. Jesteście już na tyle dorosłymi ludźmi, że zapewne zdajecie sobie sprawę z napiętej atmosfery między nami a sąsiadującym z nami krajem. Reszta to informacje poufne, ale obawiam się, że możemy spodziewać się najgorszego. Pomijając, mam nadzieję, że wykorzystacie ten czas szkolny jak najlepiej. Zbliżający się dzień… -Głośnie pukanie w drzwi przerywa panu Bromptonowi. To jedna z rzeczy jakiej nauczyliśmy się przez te parę lat. „Nigdy nie przerywać panu Bromptonowi. Nigdy.”. Mocno poirytowany nauczyciel z ostrą nutą w głosie, krzyczy „Proszę!”. Jakże szybko zmienia się jego wyraz twarzy, gdy w drzwiach dostrzega jednego z pięciu głównych przedstawicieli Republiki Nowej Ery, a zarazem głównego generała i dowódcy oddziału siódmego, składającego się z najwybitniejszych żołnierzy w naszym kraju. Delikatnie unoszę kąciki ust, widząc zakłopotanie znienawidzonego wychowawcy. Choć w duchu, denerwuję się bardziej niż on.
-Dzień Dobry. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem? –Wysoki mężczyzna nie czeka na odpowiedź, tylko kieruje wzrok na mnie. – Przyszedłem tylko po córkę.
-Eehhe..ee..oczy-oczywiście. – Grubiutki nauczyciel odchrząkuje i woła do mnie. – Panno Blake, może pani wyjść.
Zażenowana, po cichu zwracam się do taty: -Czy to nie mogło poczekać? –Ale wystarczy mi tylko jego surowe spojrzenie. Jeśli tata przychodzi po mnie do szkoły, to musiało stać się coś naprawdę ważnego. Podnoszę torbę z podłogi i zatrzymuję się w drzwiach.
-Panie Bromptom. – Wszyscy, łącznie z tatą patrzą na niego. – Czy mogę poprosić o zwrot mojej książki?
Mężczyzna patrzy to na mnie, to na dowódcę i nerwowo podaje mi książkę. Wysyłam mu tryumfalny uśmieszek i wychodzę.
Idziemy w milczeniu aż do wyjścia ze szkoły.
Elodie. –tata mówi jakby do powietrza przed nim.
-Tak tato?
-Ładnie ci w mojej koszuli.

5 komentarzy:

  1. świetny...naprawde super. ja mam 14 lat i w wieku 12 zaczełam pisać taki pamiętnik o to link :http://miss1super1.blogspot.gr/ to dość stare ale jeśli komuś się spodoba to zacznę pisać dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko spoko,tylko na początku pisałaś w trzeciej osobie i nagle przeszłaś na pierwszą, nie wiem jak jest w dalszych rozdziałach, ale tak nie powinno być...
    Generalnie spoko. Ja bym Ci radziła pisać jakieś krótsze opowiadania, a nie długie rozdziały, bo nie wszystkim internautom chce się przechodzić do pierwszego i czytać od początku...
    Radziłabym dać albo czarne napisy, albo ciemniejsze tło bo trochę oczy mnie bolą.

    OdpowiedzUsuń
  3. faraula82.blogspot.com - Ja piszę opowiadania, zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu super!!! Sądzę, że długość rozdziału jest dobra, ja mam jeszcze dłuższe. Po prostu nie da się skrócić wyobraźni. <3
    Obiecuję, że przeczytam wszystkie rozdziały.
    Ostatnio założyłam drugi blog. Jak chcesz to wejdź:
    http://zdradazuzastarr.blogspot.com/2013/11/rozdzia-1.html
    Pierwszy rozdział to jest taki opis, ale w drugim więcej się dzieje. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!

    Opowiadanie zapowiada się cudnie i cholernie ciekawie. Nie mogę się doczekać przeczytania reszty.

    Co to za kraj? Jakaś utopia? Szykuje się jakaś wojna? Czy to fantastyka, a główna bohaterka ma jakieś nadprzyrodzone moce? A może będzie musiała uratowac swój kraj w inny spoób? Pytania tworzą się w mojej głowie z prędkością światła.

    Wrócę tu ochoczo, bo opowiadania intryguje, z całą pewnością.

    Zapraszam serdecznie również do mnie. Może sposoba Ci się to, co piszę?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń