czwartek, 12 września 2013

~Rozdział 3

Popatrz, tam na łące,
przy drzewie jest wrzos.
Choć, bajkę ci opowiem,
Piękną niczym noc.
Usiądź tu, koło mnie,
Zamknij swoje oczy,
Milion gwiazd wokoło,
Sen twój przeuroczy.
Popatrz, widzisz gwiazdy?
Każda lśniącą bajkę ma.
I gdy mnie nie będzie, - spójrz tam.
Bo jedną gwiazdą będę ja.

Budzę się ze łzami w oczach. Pierwszy raz od wielu lat, śniła mi się mama. Śpiewała. Śpiewała mi swoją kołysankę. Mimo, że byłam jeszcze małym dzieciakiem, pamiętam tą melodię tak dobrze. Podnoszę się gwałtownie, co nie jest dobrym pomysłem, bo od razu opadam z powrotem na poduszkę, pocierając bolącą głowę. Całe otoczenie powoli nabiera ostrości i w końcu odzyskuje sprawność w oczach. Jestem w jakimś małym pomieszczeniu, leżę na sterylnie czystym, białym łóżku, obok mnie jest niewielki, metalowy stolik, Na którym leżą moje ubrania. Ściany są zupełnie białe, tak jak i szafa. Oprócz stolika, jedyną metalową rzeczą tutaj jest krzesło. Ta biel aż bije po oczach. Mam ochotę znowu zasnąć, gdy uświadamiam sobie, że w pokoju jest jakiś człowiek. Mrugam długimi, czarnymi rzęsami parę razy, aż dostrzegam zarysy sylwetki. To ten młody chłopak, którego widziałam zaraz po przyjściu tutaj. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ma kamienny wyraz twarzy, tępo patrzy przed siebie. Ręce krzyżuje na piersi i opiera się o parapet. Po pewnym czasie dostrzega, że się obudziłam, czeka chwilę i idzie w stronę wyjścia. Nie wiem, co się dzieje, ale raczej nie pozwolę mu wyjść bez wyjaśnień.
-Czekaj! – Mój lekko ochrypnięty głos zatrzymuje go w drzwiach. Odwraca się i patrzy na mnie pytająco. Nie wiem, co mam powiedzieć. –Gdzie…gdzie jest mój tata?
Patrzy na mnie znudzony i dopiero po chwili odpowiada. –Pewnie w skrzydle głównym, załatwia jakieś formalności. Poinformuję go, że już się raczyłaś obudzić.
Nie podoba mi się ton, jakim do mnie mówi. Chłopak wydaje się być arogancki i napuszony jak paw. „Wo, patrzcie, jestem dużym facetem, mogę wszystkich pozabijać jednym paluszkiem”.
-A dlaczego ty tu jesteś?
Iskra złości błyska w jego ciemnych oczach.
-Bo to jest moje zadanie. Mam być twoim ochroniarzem.
-Dlaczego akurat ty? Dlaczego nie ktoś bardziej…doświadczony?
Chłopak wpada w furię. Podchodzi do mnie i patrzy mi prosto w oczy.
-Słuchaj, ja też nie tryskam radością, że będę musiał cię niańczyć, zamiast zrobić coś naprawdę przydatnego na wojnie. Ale to jest rozkaz, więc muszę go słuchać! Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości lub pytania, to kieruj je do tatusia, dobrze? Zaraz wracam. –Prychnął i szybkim krokiem wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Tępo wpatruję się w miejsce, w którym przed chwilą stał ten chłopak. Co za egoistyczny gość. Przewracam oczami, wyciągam ze sterty ubrań moje słuchawki i znów zasypiam. Mam nadzieję, że ponownie usłyszę dobrze znaną mi kołysankę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz