wtorek, 8 października 2013

~Rozdział 13

Bicie serca wzrasta w każdej sekundzie. Czuję jak słowa Nate’a wchłaniają się w moje ciało, mój umysł przetrawia każdą literę, każde zdanie, próbując zrozumieć, wytłumaczyć, uwierzyć. No właśnie? Uwierzyć? Czymże jest wiara jak nie zapewnienie się o prawdziwości czegoś zupełnie absurdalnego. Mój oddech staje się płytki. Staram wyobrazić sobie jak to było. Pocałunki, uśmiechy, słowa…wcześniej kojące, teraz bolesne i ostre niczym nóż wbijany prosto w serce. Każda chwila, każdy dzień, dla mnie przepełnione miłością, strachem i szczęściem, dla nich…dla niego, było tylko kłamstwo doszczętnie zamazujące mi prawdę, pocałunek, tak prawdziwy, okazał się jednak dobrym aktorem grającym według scenariuszu przebiegłego reżysera. Próbując znaleźć w oczach Nate’a cień kłamstwa, oszustwa, znajduję jedynie ból. Jest zupełnie inny od mojego bólu. Jak długo jeszcze ciągnęło by się to wszystko. Jak długo byłabym okłamywana. Nikt w kogo wierzyłam, nie okazał się moim przyjacielem. Na początku myślałam, że ludzie jednak są dobrzy. To nieprawda. Zawsze zrobią wszystko by zniszczyć to, co zostało w nas dobrego, całego, niezepsutego. Wybiegam z pokoju, duszę się tu. Nikt mnie nie zatrzymuje. Biegnę, aż w końcu jestem na zewnątrz. W końcu. Przyjemny letni wiatr już dawno ustąpił miejsca chłodnemu ostremu powietrzu i jesiennemu deszczowi, które tak idealnie pasują do mojego nastroju. Po moich długich włosach spływają krople. Jestem jak chmura. Poszarpana, zniszczona, płacząca swoimi zimnymi łzami, z dala od wszystkich. Ściągam z szyi medalion. Jest cięższy niż zazwyczaj. Kilka słonych łez miesza się z deszczem i upadają na ozdobny wisior. Ten chwilę pobłyskuje nikłym, delikatnym światłem, by później zgasnąć. Otwieram go. W środku nie ma nic, jednak po pewnym czasie pojawiają się kolejno złote litery tworzące całe zdanie „Ludzie są dobrzy, tylko trzeba znaleźć w nich to dobro”. Zaciskam powieki, pięść, a następnie wyrzucam medalion najdalej jak mogę. Nie wierzę w ludzi! Mogłam zostać w świecie snu, w nierzeczywistej krainie wiecznej nocy, gdzie ciepły wiatr z południa owiewałbym moje złociste włosy. Tymczasem tu na ziemi, spotyka mnie tylko ból i cierpienie. Nogi mi drżą, upadam na ziemię. Chcę by deszcz rozpuścił mnie, bym mogła wniknąć w ziemię, ziemię z której powstałam i w której na końcu zostanę pogrzebana. Słyszę kroki. Przyszli po mnie. Nieważne. I tak teraz mi wszystko jedno. Siedząc na mokrej ziemi podciągam kolana pod brodę i topię się. To nie woda, tylko ból doszczętnie odbierają mi oddech. Nikt jednak nie krzyczy. Tylko ciemnowłosy chłopak siada obok mnie, milcząc. Co mam powiedzieć? Czy słowa są potrzebne? Czuję na sobie ciepło suchego materiału. Nawet nie próbuję go zdjąć. I tak pewnie, także on stanie się ciężki, zimny, mokry. Melancholijny.
-Może i niektóre słowa bolą, ale najgorsza prawda uwalnia od nierealnej rzeczywistości. A im dłużej w niej trwamy, tym bardziej tracimy poczucie istnienia. –Szept Nate’a głuszony przez szum deszczu dochodzi do moich uszu jak kołysanka, cichutko wyważone słowa, tak bardzo idealne. Chłopak wstaje i wyciąga do mnie rękę. Spoglądam na nią, oczami wystającymi zza rąk.
-Zatańczysz? –Mam ochotę się roześmiać. Jest zimno, mokro, właśnie całe moje życie,  relacje budowane na niepewnych fundamentach runęły, a on chce tańczyć. Teraz. Tutaj. W deszczu. Nie wiem, dlaczego, nie potrafię kontrolować mojego ciała, chłodna, drżąca ręka powoli sunie w powietrzu ku ręce Nate’a. Chłopak przeplata swoje palce z moimi, podnosi mnie i łapie za drugą rękę. Ciepło zalewa moje ciało, stawiamy kolejne kroki na mokrej trawie, wsłuchując się w najpiękniejszą piosenkę na świecie-muzykę deszczu. A ja nawet nie umiem tańczyć. Tracę poczucie rzeczywistości, gdy wykonuję kolejne obroty, moje bose stopy cichutko suną po zroszonym podłożu, sukienka jak kwiat rozchyla się przy powiewach wiatru, w tym martwym świecie, w tej ciszy, my tańczymy oddając się przy tym w całości.
A po deszczu wyjdzie słońce.
Mimo, że nie ma pocałunków, moje usta są rozpalone, ciało tak bardzo zaangażowane w tej cudowny taniec, pomarańczowe promienie przedzierają się zza zapomnianej już, zniszczonej chmury. Ręce chłopaka obejmują moją talię, rozkładam ramiona, odchylam głowę i zamykam oczy, wirując, smiejąc się, zapominając o bólu. 



Deszcz nie już nie rani. Oczyszcza. Odważam się spojrzeć Nate’owi w oczy. Ile razy udowodnił już, jaki jest? Śliczne błękitne oczy wyzbyły się bólu, ich radość udziela się mojej radości, rozpogadza moją przygnębioną twarz, powoduje uśmiech. Tak niewiele potrzeba by z zupełnego dna wydostać się na powierzchnię. Obejmuję go i pozwalam się zanieść do pokoju. Moje wycieńczenie sięga granic, więc gdy tylko ląduję w ciepłej pościeli, zasypiam.
*
„Cóżeś ty narobiiłaa..!” , „Sss..medalion.!”, „AAa!! ELODIE!”
„Elodie!
Elodie!!
ODZYSKAJ MEDALION ELODIE!”
*
Podnoszę się gwałtownie. Ta twarz…Zmasakrowana, przerażająca. Jest ciemno. Boję się. Tak bardzo się boję sennego koszmaru! Jedyne co potrafię teraz zrobić, to..
-Nate! Nate!! –Po chwili światło w pokoju zapala się a do środka wchodzi chłopak. Mimo później pory wygląda na wypoczętego. Powinnam powiedzieć coś co wytłumaczy moje darcie się w środku nocy. –Ja..Śnił mi się koszmar… -Jakiś ludzik w głowie bije mi sarkastyczne brawo. Kąciki ust chłopaka powoli się podnoszą.
-Chcesz, żebym z tobą został? –Opiera się w drzwiach, ręce krzyżuje i nie odrywa ode mnie spokojnego wzroku. Tak niebywale rajskiego, zakazanego. Tak, Nate jest jak zakazany owoc. Piękny, cudowny, niezwykle kuszący, ale jest też niebezpiecznym grzechem.
-Mógłbyś..?Proszę… -Chłopak nie wacha się długo, gasi światło i kładzie się obok mnie, na ogromnym łóżku, obejmując mnie w pasie.
-Będę przy tobie cały czas, śpij spokojnie. –Już śpię, gdy czuję na twarzy delikatny pocałunek. Mimo bicia serca, zasypiam momentalnie. Bez żadnych koszmarów.

                                     

*
Po otwarciu oczu nie zauważam przy sobie Nate’a. Jest tylko karteczka „Muszę coś załatwić. Ubierz się ładnie, kiciu”. Podnoszę jedną brew. Prycham z pogardą na to „kiciu”. Nate skrywa w sobie dwie twarze –Naprawdę poważnego, niedostępnego gościa i wiecznego podrywacza. Po zobaczeniu sukienki, jaką dla mnie przygotował, znów spoglądam w przestrzeń ze zwątpieniem. Byłaby naprawdę śliczna –kwiecista sukienka, delikatna, powiewająca, nie obcisła, ale naprawdę króciutka! Mimo wszystko ubieram ją. Załatwiam podstawowe poranne sprawy, takie jak mycie się, czesanie, jedzenie, a potem siadam na łóżku. Co ja mam teraz robić? Siedzieć tutaj tyle czasu? Na pewno nie! Uchylam drzwi. Nie wiem, za kogo jestem tu uważana, ale na wszelki wypadek staram się nie rzucać w oczy. Piękne drogocenne dywany zdobią ściany korytarzy. Przez wielkie okna do środka wpada słońce, którego tak długo nie widziałam. Mijam żołnierza. Są inni, niż się spodziewałam. Inni, czyli zwyczajni. W moich wyobrażeniach byli to skośnooczne grubasy, biegające po bazie i krzyczące coś po chińsku. Tymczasem są to zupełnie normalni ludzie, kroczący wojskowym marszem, z dwoma lub więcej gwiazdkami na ramieniu. Nie podejrzewałam, że rozpościerający się zza oknami ogród jest tak piękny. Poprzedniego dnia byłam zła, smutna i obolała, więc nie zauważyłam niczego dobrego wokół. Może rzeczywiście walczyłam po złej stronie? Wszędzie są ciepłe kolory, na stolikach leżą kolorowe kwiaty, wydzielające słodki zapach. Wchodzę do pustych pokojów, podziwiam je i idę dalej. To miejsce zupełnie różni się od podziemnej bazy amerykańskiej armii. No, tylko wielkościowo są takie same. To jest jak zamek, jak arystokratyczne, bogate dowództwo, I gdyby nie żołnierze, powiedziałabym, że ten dwór zamieszkuje król ze swoim dworem. A kim w tej hierarchii jest Nate? Niby powiedział mi wszystko, a to właśnie on jest największym sekretem. Uwierzyłam mu, tak po prostu. Dlaczego? Czy w głębi serca wyczułam prawdę? Prawdę, wychodzącą z jego ust, tak boleśnie mnie kłującą. Rozglądam się po pokojach, i gdyby widziała mnie osoba z zewnątrz, zapytałaby, czego szukam. Czego? Nate’a? Jasona? Odpowiedzi? Wyjaśnienia? Spokoju? Dobra? Wiecznego szczęścia. Jason…jest ostatnią osobą którą chcę zobaczyć. Nienawidzę go. Bawił się moimi uczuciami. Byłam dla niego tylko konieczną przeszkodą w drodze do władzy. Jest okropny. Jest potworem. Nie znającym uczuć. Jest…
-Jason. –Moje oczy rozszerzają się. Stoję nieruchomo. Niczego nie spodziewający się chłopak, mówi coś do mnie. Muszę się otrząsnąć.
-Co ty tutaj robisz? Nie byłeś zamknięty w celi?
-Chciałem zapytać o to samo. Elodie, chodź, mamy szansę, musimy uciekać. –Próbuje chwycić mnie za rękę, ale wyszarpuję ją. Nie ruszę się stąd. Nie z nim. Jason wygląda na lekko zdziwionego, zdenerwowanego.
-Obiecałem Ci, że cię będę chronić. Proszę, póki nie zauważyli mojej ucieczki! I twojej…chyba… -On jest brudny, zmarznięty, zupełnie jak każdy uciekinier. Ja jestem czysta, delikatna, w kwiecistej sukience, nakarmiona, wyspana. Nie musi pytać, jego spojrzenie wystarczy.
-Nate mi pomógł.
-Elodie! Nie dociera do ciebie, że to zdrajca! Nie zadawaj się z nim! –Jason siłą próbuje zaciągnąć mnie za sobą.
-Na pewno nie jest większym zdrajcą niż ty, Jasonie. –Chłopak wygląda na zupełnie zdezorientowanego. Przestaje się ze mną szarpać. –Tak, wiem, że obejmuję teraz władzę. Dosyć ważna wiadomość, co?
-Ale..
-Zależy ci? Na czym? Na mnie, czy na stanowisku? Wiesz, ja też mam uczucia. I wiedz, że nie pozwolę jakiemuś dupkowi się nimi bawić. Rozumiesz?!
-Elodie! –Nate przychodzi w samą porę. Krzyknął coś, po czym przybiega trzech żołnierzy. Chłopak otoczył mnie ramieniem. Widzę, jak mężczyźni ciągną szarpiącego się Jasona.
-Znów ty! Przestań mieszać się w nie twoje sprawy! –Potem obolały zwrócił się do mnie, patrząc mi prosto w oczy. –Elodie! Proszę! Nie wierz mu! To kłamca, a ja cię kocham. Słyszysz?! Naprawdę cię kocham!! El..! –Nic więcej nie zdążył powiedzieć, wywlekli go. Nate się śmieje. Potem całuje mnie w policzek i odchodzi. Nie mogę się ruszyć. Wzięli go. Zamkną go pewnie w celi. Zdrajcę, oszusta, potwora.

To dlaczego teraz tak bardzo mi źle?
---------------------------------------------------------------------------
Rozdział dla koleżanki, która wczoraj miała urodziny ;) Wszystkiego najlepszego! :)

7 komentarzy:

  1. Niesamowite, piękne. Po prostu brak mi słów, mam nadzieje ,że Jason jest niewinny. Czekam na kolejny rozdział, :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuuuuuudneeee!!!! Daj nn szybko!
    Nika <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny ? Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny. ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ?? ?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzisz jak cię proszą o kolejne rozdziały? :P Dodawaj szybko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo tyczy się ciebie ;D Czekam na więcej Scotta c;

      Usuń
  6. Z jakiego filmu jest ten drugi kadr? ;d

    OdpowiedzUsuń